Szukasz informacji na czym polega copywriting, żeby zacząć pracować zdalnie, i już nigdy nie wychodzić spod ciepłej kołderki? A może jesteś tu przypadkiem i w sumie to nawet nie interesuje Cię tworzenie treści do Internetu? To się zdarza. Ale...
Skoro już tu jesteś – zostań chwilę. Co Ci szkodzi? Przynajmniej dowiesz się czegoś nowego i będziesz miał temat do porannego small talku w windzie:
— O, dzień dobry, które piętro? To samo? Co za zbieg okoliczności... A wie pan, czytałem ostatnio, że copywriterzy piją dużo kawy. Ciekawe czy wolą czarną, czy białą? Ja to na przykład preferuję czarną z nutką mleka sojowego i odrobiną cynamonu...
I proszę, wysiadacie zanim niezręczna cisza pogrzebała Twoją szansę na awans. Zwycięstwo.
A ty... kim jesteś?
Skoro naszą chwilową relację mamy już omówioną, przejdźmy do rzeczy. W internecie znajdziesz mnóstwo blogów o tym, czym zajmuje się copywriter. W zasadzie na tym mogłabym skończyć. Naprawdę. Wystarczy wpisać w Google hasło "copywriter co robi" albo coś w tym stylu. W rezultacie otrzymamy całą listę stron z artykułami o zawodzie, który nie doczekał się jeszcze polskiej nazwy.
Czym żywi się dobry copywriter?
Moim zdaniem (podkreślam! MOIM!) copywriter jest superbohaterem. Tylko takim innym. Raczej nie uratuje świata przed zagładą. Ale jeśli prowadzisz sklep internetowy z rzeczami do ratowania świata przed zagładą, napisze Ci takie opisy produktów, że nawet Batman będzie chciał u Ciebie kupować.
Myślisz, że nie da się opisać ciekawie czarnej peleryny? Try me…
Z autopsji mogę powiedzieć, że copywriter żywi się głównie kawą i książkami. Zazwyczaj jest to osoba, która nie może zdecydować się na jedno hobby, więc interesuje się wszystkim po trochu. Potrafi napisać artykuł na 5000 znaków o tym, jak pielęgnacja sierści owczarka kaukaskiego, może wpłynąć na kolor ścian w salonie, urządzonym w stylu skandynawskim. Supermocą superbohatera copywritera jest umiejętność napisania tekstu na każdy temat, od zera (i rymowanie na zawołanie). Z kolei copywriterskim shurikenem są synonimy. Czy potrafię opisać ten sam produkt na kilka różnych sposobów? Potrzymaj mi kawę...
Ahoj, przygodo z copywritingiem!
Copywriter, pomimo tego, że w jakimś stopniu jest artystą, nie może za bardzo odpłynąć ze swoją twórczością. Jego kotwicą są wytyczne. Umiejętność ich zrozumienia odróżnia go od zwykłego śmiertelnika. Ci, którzy nie potrafią zaakceptować faktu, że ostatnie zdanie ma klient, a spot reklamowy dla nowej marki parówek jest trochę zbyt poetycki, zostają pisarzami ;)
Copywriter większość dnia spędza na klikaniu w klawiaturę. Być może dlatego niektórym wydaje się, że nic nie robi, a jego życie to wakacje. Niektórzy, zachłyśnięci tą wizją myślą sobie "Rzucam robotę w korpo, będę sobie siedzieć na balkonie z winem i robić hajs na pisaniu do internetu." – mogą się rozczarować. Pół biedy, jeśli rzucą tę robotę, ale jeśli tą, to na kokosy przyjdzie im jeszcze trochę poczekać.
— Ale mi bardzo zależy na takiej luźnej pracy, więc proszę mi dać zlecenia.
Zanim tłum klientów, walący drzwiami i oknami, nieco się uspokoi – ustalmy jedną rzecz. Jeśli ktoś siedzi z laptopem pod palmą, popijając bezalkoholowe Modżajto i dostaje za to pieniądze, to znaczy, że zarabia na tym, co ma w głowie. Sorry Dolores, takie jest życie. Za dobre chęci jeszcze nikt na wakacje nie pojechał. Nikt też nie rodzi się ze słownikiem zamiast mózgu. Trzeba włożyć mnóstwo pracy i czasu w naukę, która potem pozwoli dobrze wykonywać ten zawód. Dlatego dobry copy wie to, czego normalny człowiek często nie ogarnia.
— A co Ty wiesz, czego ja nie wiem?
A na przykład to, że adoptować i adaptować, to dwa różne słowa i nie możesz zaadoptować poddasza na biuro, bo to nie będzie efektowne (czy efektywne? 😉)
Artysta czy nerd?
Prawda jest taka, że ten zawód wymaga zarówno pasji, jak i technicznej wiedzy. Nie da się składać słów w piękne opowieści, jeśli się tego nie lubi. Ale też nie da się ich później czytać, jeśli nie będą napisane poprawnie gramatycznie i stylistycznie. A jeśli jeszcze mają przynosić korzyści, w postaci miliona złotych monet, to już kolejne wrota piekieł, przez które trzeba przejść.
Odróżnić dobry tekst od popeliny, wbrew pozorom, jest bardzo łatwo. Kiedy czytasz pięknie opracowany artykuł, może wydać się to trudne, bo nie ma się do czego przyczepić. Ale następnym razem, czytając przypadkowo napotkany blog, spojrzysz na niego inaczej. I wcale nie chodzi mi tylko o poprawnie postawione przecinki, a o szacunek do czytelnika, jaki wpleciony jest między kolejnymi akapitami. To się po prostu czuje.
Zostałeś do końca! Jak było? Zanim się wypowiesz, koniecznie weź pod uwagę, że powyższy tekst nie jest artykułem eksperckim. Pisałam go z przymrużeniem oka i tak też go potraktuj*.
*A jeśli jesteś moim potencjalnym klientem, to wiedz, że potrafię też pisać na serio – szczegóły w portfolio ;)
Miłego życia!
O to to, bez kawy ani rusz!